Stoję przed wystawą markowego sklepu z asortymentem dla niemowląt. Patrzę na nie – są prześliczne. Te kolory, miękkie faktury, kształty. Naprawdę mamy w czym wybierać. Funkcjonalne, wygodne, bez nich ani rusz. Masz je w domu?
Zanim zostałam logopedą, nie widziałam w nich nic złego. Uważałam je za fantastyczne rozwiązanie dla rodziców, którzy przecież muszą jakoś sobie radzić z rosnącymi szkrabami. Do dziś łapię się na tym, że przeglądając różne katalogi czy odwiedzając sklepy, wiele z nich wizualnie naprawdę mi się podoba. Jednak na ich pięknym designie się niestety kończy. Ciekawa jestem, czy już wiesz o czym piszę? Tak, tak, o kubkach niekapkach…
Może niby tam coś słyszałaś, że logopedzi nie polecają, ale niby dlaczego znowu? Znów się czegoś uczepili, nie dadzą spokoju. Przecież dzięki kubkom niekapkom, dziecko uczy się pić samodzielnie. Ba! Nawet nie oblewa się przy tym. Mama jest wdzięczna, pralka jest wdzięczna, no bo co tu się dziwić. Niekapek towarzyszy dziecku wszędzie, głównie w samochodzie, na wycieczce, ale w domu też. Jest wygodny. Uczy samodzielności.
A ja Ci powiem: NIE! NIE UCZY SAMODZIELNOŚCI I SZKODZI.
Niestety, biznes jest najważniejszy i producenci tych przepięknych kubków niekapków nie kierują się dobrem Twojego dziecka, a tym, żeby je sprzedać. Po prostu. I nie jest też tak, że skoro ktoś coś takiego wymyślił i wszyscy wokół to mają, to na pewno jest dobre, a nawet jeśli dobre nie jest, to na pewno nie aż tak szkodliwe. Nie.
A teraz wszystko Ci wyjaśnię. Pamiętasz jak PISAŁAM, że zbyt długie używanie smoczka jest szkodliwe dla Twojego dziecka? No właśnie. Smoczek i kubek niekapek mają bardzo dużo wspólnego. Prześledźmy teraz co się dzieje, kiedy dziecko używa kubka niekapka:
- Przede wszystkim – między zębami (czy też dziąsłami) ma cały czas ustnik – to sytuacja taka sama jak podczas ciągłego ssania smoczka. Może prowadzić do wad zgryzu, a przez to do wad wymowy (np. seplenienia międzyzębowego, które często bywa naprawdę bardzo trudne do usunięcia w terapii logopedycznej).
- Płyn pobiera do jamy ustnej poprzez ssanie – tak więc odruch ssania jako pobierania pokarmu zamiast zanikać, utrwala się. Dziecko nie staje się przez to ani odrobinę bardziej „dorosłe”. Wręcz przeciwnie.
- Nie ćwiczy mięśni warg ani języka – po prostu wkłada ustnik do buzi i płyn sam wpływa do niej. Wargi nie pracują, język minimalnie.
- Nie uczy się samokontroli podczas spożywania napojów – nie potrafi dozować napoju wprost proporcjonalnie do swoich potrzeb.
- Nie czuje więzi z dorosłymi, ma poczucie inności – powiecie, że to naciągany argument. A ja uważam, że każde dziecko marzy o tym, by móc w jak największej ilości rzeczy naśladować dorosłych. Nie znam dorosłych, którzy piją z niekapków, ale może… 🙂
- Nie ćwiczy prawidłowego sposobu oddychania.
- Jest narażone na próchnicę.
Sporo tego… To teraz żeby jeszcze bardziej zachęcić Cię do nauki picia w kubeczku dla niemowląt BABYCUP – kilka argumentów za nim.
- Sprawia, że dziecko rozwija się, wkracza na „wyższy poziom”, staje się bardziej dorosłe. Zdobywa nową umiejętność.
- Stymuluje małą motorykę i koordynację na linii usta-ręce.
- Zapobiega próchnicy, bo dziecko nie trzyma niczego bez przerwy w ustach.
- Picie z kubeczka ćwiczy mięśnie warg (pobieranie napoju) oraz języka. Uczy prawidłowego połykania.
- Wspomaga koncentrację i samokontrolę – dziecko musi samo przestać pobierać płyn z kubeczka i odstawić go od ust, kiedy czuje, że już nie chce pić.
- Nie grozi ryzykiem powstania wad wymowy, wręcz przeciwnie – picie z kubka to jeden z najlepszych treningów narządów artykulacyjnych.
- Uczy prawidłowego sposobu oddychania podczas picia.
- Daje okazję do pochwał w kierunku dziecka, daje dziecku powód do dumy z siebie.
Na koniec praktyczna wiadomość – odkryłam na naszym rynku kubki do nauki picia dla niemowląt. Na pewno wielu z Was już je zna. Nazywają się BabyCup, mają 50 ml pojemności, są małe, zgrabne i wręcz stworzone dla małych rączek dziecka. Producent zapewnia, że nadają się od 4 miesiąca życia. Kubeczków BabyCup szukajcie w dobrych sklepach w Polsce, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „BabyCup” i na pewno je znajdziecie. My na razie dopiero zaczynamy je testować, więc artykuł z doświadczeniami napiszę niebawem. Jak na razie jestem nimi zaintrygowana. Z szybkiego wywiadu jaki zrobiłam wśród mam, które mnie czytają wiem, że wiele z Was już ich używa i jesteście zachwycone.
Ciekawa jestem Waszych opinii? Namówiłam Was na odrzucenie niekapków czy też może macie zupełnie inne zdanie? A może znacie Baby Cup i podzielicie się ze mną i pozostałymi Czytelnikami opinią? Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze 🙂