O relacji rodzica i logopedy

0

Pamiętasz bajkę o trzech świnkach? Każda z nich zbudowała dom z innego materiału, ale przetrwał tylko jeden – ten najsolidniej budowany od postaw, z dobrych materiałów. Czytając ten tekst na miejsce słowa “dom” wstaw “terapia logopedyczna”. Czy to znaczy, że wystąpimy w roli świnek?

To właściwie zależy tylko od nas.

Rybka w środku Puszczy Niepołomickiej

 

O terapii logopedycznej, jej składowych, etapach, rodzajach i środkach można by założyć osobnego bloga. To temat bez końca, a jednak dziś wyciągnę z niego tylko jeden element – pogadajmy o współpracy rodzica z logopedą. Być może zaskoczę Cię, bo wniosek padnie już teraz – bez dobrej relacji z rodzicem pacjenta, terapia nie będzie postępować dobrze. Na nic zda się uwielbienie dziecka, kiedy matka czy ojciec nie darzą Cię zaufaniem i akceptacją. Jako terapeuta musisz wyciągnąć serce i położyć na dłoni – czekać w drzwiach z akceptacją, zrozumieniem i szacunkiem. No, może jeszcze z uśmiechem.

 

fot. M. Rybka

Przychodzi matka do logopedy – i co?

Właściwie nic, dzień jak co dzień każdego logopedy. Ale pytanie – JAKA to matka?

Matka szczęśliwa, bo nic jej nie niepokoi, a pojawia się tylko na rutynowym bilansie i robi to z przyjemnością.

Matka przerażona, bo niepokoi ją wiele problemów, ale boi się je wypowiedzieć na głos i przyszła, by usłyszeć “wszystko jest OK“.

Matka nieufna, bo była już u dziesięciu specjalistów, a problem nadal trwa.

Matka znerwicowana, bo nie radzi sobie ze swoim dzieckiem.

Matka… Można wymieniać jeszcze długo. Wszystkie je łączy jedno – pojawiają się w Twoich drzwiach ze swoim największym skarbem. To my – matki, przychodzimy niosąc na rękach, na plecach, w nosidle, wózku, za rączkę swój CAŁY ŚWIAT. Oddamy wszystko, by Mu pomóc, ale biada temu, kto stanie nam na drodze (wybacz mi, Czytelniku – na moment przeszłam w tekście z roli logopedy do matki, ale wracam już na swoje dzisiejsze miejsce).

fot. M. Rybka

Mają prawo być zrezygnowane, zmęczone poszukiwaniami, sfrustrowane brakiem postępów dotychczasowych terapii, stęsknione za pierwszym słowem, wściekłe. To od pierwszego spotkania zależy wszystko, ba, być może nawet od pierwszego telefonu.

Co pomoże Ci zbudować dobrą relację z Rodzicem dziecka?

  1. Diagnozuj, badaj, wyciągaj wnioski, ale nigdy nie oceniaj – może w tej rodzinie naprawdę są większe problemy niż smoczek do zasypiania u trzylatka?
  2. Tłumacz każdy swój krok podczas diagnozy, celowość stawianych pytań, po co chcesz to wiedzieć, albo dlaczego teraz zrobisz to i to.
  3. Nie zakładaj, że mówisz o rzeczach oczywistych – tłumacz, bo Rodzic, który nie ma wiele wspólnego z logopedią/ pedagogiką, nie musi wiedzieć czym jest “pionizacja języka”, “ankyloglosja”, “lateralizacja”.
  4. Uśmiechaj się – groźną miną zbudujesz mur, nie swoją rangę.
  5. Zapisuj uwagi na kartce – podczas diagnozy dzieje się dużo – dużo emocji, czasami dużo wspomnień, dużo pytań, dużo tłumaczeń – Rodzic poczuje się zdecydowanie pewniej, jeśli będzie mógł słuchać spokojnie, wiedząc, że nie musi zapamiętywać jak komputer.
  6. Zawsze zastanów się czego Ty oczekiwałbyś jako rodzic – postaw się na jego miejscu i przeanalizuj pod tym kątem swoje działania.
  7. Graj w otwarte karty – jeśli wiesz, że nie poradzisz sobie z problemem, z jakim zgłoszono się do Ciebie – powiedz o tym od razu. Może znasz osobę, która świetnie sobie tutaj poradzi i możesz podać rodzicowi numer telefonu? Nie udawaj i nie prowadź terapii na siłę.

fot. M. Rybka

 

Pewnie domyślasz się już wniosków końcowych – buduj dobrą relację od początku. Miej uśmiech, miej czas, nie przeliczaj każdej czynności na pieniądze. Bądź dobrym terapeutą, i choć nie raz oberwiesz za to (jak mówią – masz miękkie serce, miej twardy tyłek), to wracając do pierwszego akapitu – i tak uważam, że lepiej być ludzkim terapeutą niż – bez obrazy – świnią 🙂


W między czasie zajrzyj na mój INSTAGRAM oraz FACEBOOKA.

Share.

Komentarze wyłączone.