Jestem matką. Znam moje dziecko najlepiej. Czasami odkrywam w sobie magiczną moc intuicji. Czuję, że coś jest nie tak. Nie wiem skąd to wiem, po prostu wiem. Czuję, że mówi za mało. Czuję, że kontakt z nim nie jest taki jaki był z pierwszym dzieckiem. Zaczynam działać…
To ja, matka
Właściwie od dawna mam w głowie myśl, by zadzwonić do logopedy i umówić się na wizytę. Kiedyś powiedziałam o tym na głos w domu, ale szybko tego pożałowałam. Teściowa popukała mnie po czole i powiedziała, że chcę zrobić z dziecka wariata. Że się doszukuję. Mąż uparcie twierdzi, że sam wie, że zaczął mówić późno, a dziś proszę – inżynier. Nic mu nie brakuje. Kazali mi przestać panikować i poczekać.
Ja też się boję. Całą noc siedziałam z nosem w laptopie – widzę u swojego malucha już wszystkie najgorsze objawy. A jeśli ta logopedka powie, że ma autyzm? Może dopatrzy się czegoś innego? Chyba wolę nie wiedzieć. Ale z drugiej strony, nie wytrzymam tej niepewności.
Więc czekam. Ale mój niepokój wcale nie maleje. Mało tego, widzę, że moje dziecko też sobie z tym nie radzi. Biorę głęboki oddech i z walącym sercem szukam w sieci numeru do logopedy w naszym mieście. Wybieram. Jest. Już nie mogę się rozłączyć.
Pani informuje mnie o dostępnych wolnych terminach, wspólnie ustalamy godzinę najlepszą dla dziecka (tak, by było w tym czasie odpowiednio wypoczęte, a nie na przykład w porze drzemki) i nas samych. Termin zapisany. Podałam imię, nazwisko, wiek dziecka. Powiedziałam w wielkim skrócie o co chodzi. Tyle wystarczyło przez telefon.
To ja, logopedka
Ostatni wolny termin właśnie został zarezerwowany. Przed chwilą odebrałam telefon. Głos kobiety był pełen strachu, niepewności. Cichy, lekko drżący. Rozmawiając z nią próbowałam wyobrazić sobie te zimne i drgające z nerwów dłonie. Strach i niepewność. Słyszę to wiele razy. Od tego telefonu zaczyna się moje zadanie. Uspokajam, dodaję otuchy. Nie mówię, że wszystko będzie dobrze. Wcale nie wiem czy będzie. Na razie nie wiem nic. Mówię więc, że dołożę wszelkich starań, by pomóc im odnaleźć źródło kłopotu. Że pierwszy krok zrobiony. Krok naprzód, nie wstecz.
Proszę mamę, by poszukała w domowym archiwum filmów z udziałem dziecka. Jeśli nie mówi lub ciężko jest z nim nawiązać kontakt podczas pierwszego spotkania, te filmy dużo mi powiedzą. Uprzedzam, że diagnoza to krótki odcinek czasu, w którym każda minuta jest na wagę złota – musimy zebrać wszystkie istotne fakty, porozmawiać, opowiedzieć, ja muszę zbadać dziecko.
To ja, diagnosta
Musisz wiedzieć, że podczas diagnozy poproszę (ustnie lub pisemnie) o kilka istotnych faktów. To nie jest babska ciekawość – te informacje wnoszą ogromnie dużo w proces diagnostyczny. Pozwalają mi ustalić przyczynę zaburzeń (jeśli są one obecne) oraz odpowiednio zaplanować terapię. Ten artykuł mam nadzieję pozwoli Ci przypomnieć sobie i poszukać informacji, które nie koniecznie są obecne w naszej pamięci. Przygotuj książeczkę zdrowia dziecka, archiwalne zdjęcia i filmy z okresu niemowlęcego. Przez kilka dni przez diagnozą bacznie obserwuj dziecko. Będę chciała zapytać Cię na przykład o:
- Przebieg ciąży, porodu, przyjmowane leki;
- Rodzaj porodu, termin i ewentualne komplikacje;
- Stan dziecka po urodzeniu;
- Hospitalizacje dziecka do dnia dzisiejszego;
- Choroby/ zabiegi dziecka;
- Wyniki ostatnich badań (jeśli są);
- Sposób karmienia, akcesoria do karmienia;
- Rozwój motoryczny (leżenie na brzuchu, siadanie, raczkowanie, pierwsze kroki);
- Rozwój językowy (głużenie, gaworzenie, gest wskazywania palcem, pierwsze słowa);
- Dziecięce rytuały – czy są i jakie?;
- Zasób słownika czynnego dziecka (tu pomocne mogą być nagrania);
- Rozszerzanie diety i żywienie dziecka dziś;
- Ulubione zabawki i zabawy; plan dnia dziecka;
- Otoczenie – dorośli czy inne dzieci w zasięgu dziecka?
- Sposób oddychania w dzień i w nocy;
- Korzystanie z wysokich technologii (tv, tablet, smartfon itp.);
- U starszych dzieci pomocny bywa też zeszyt do języka polskiego.
Nie wszystkie pytania padają u każdego. U wielu osób pytania będą zupełnie inne, będzie ich więcej, u innych kilka. To pewna baza, punkt wyjścia, czego możesz się spodziewać. To nie są łatwe pytania, bo tak drobne szczegóły uciekają z pamięci. Dlatego też piszę dziś do Ciebie, bo być może za kilka dni się spotkamy, a Tobie będzie łatwiej odpowiedzieć na moje znaczące dla diagnozy pytania.
A teraz spróbuj się uśmiechnąć. Pierwszy krok za Tobą – podjęłaś decyzję, by coś zrobić. Poznać przyczynę. Upewnić się czy naprawdę świrujesz, czy może jest powód by podjąć działania terapeutyczne. Spokojnie. To dobry krok, krok naprzód.
Nie wiem o Was nic, Wy nie wiecie nic o mnie. W ciągu godziny, dwóch opowiemy sobie być może bardzo wiele. Może będą to sprawy radosne, może trudne i powiedziane pierwszy raz. Ja też się stresuję, za każdym razem. To ogromna odpowiedzialność. Ale ciągle mimo to uwielbiam diagnostykę w swoim zawodzie.