W najbliższym czasie postaram się publikować więcej wpisów z pytaniami,które od Was otrzymuję. Dziś pierwszy post o niemówiących (lub mało mówiących) dwulatkach. A właściwie ile ten dwulatek powinien tak naprawdę mówić?
Zarówno w gabinecie jak i podczas rozmów internetowych z Rodzicami, często spotykam się z pytaniem o niemówiące/mało mówiące dzieci około 2 roku życia. Dlaczego akurat wtedy? Wydaje mi się, że to wiek, w którym rodzice zauważają pierwsze sygnały, że coś się opóźnia. Dzieci coraz częściej dążą do spotkań z rówieśnikami (place zabaw itp.), a tam już nietrudno o porównywanie ich umiejętności z innymi maluchami.
Chciałabym, żeby te posty były krótkie, jasne i zrozumiałe dla nie-logopedów 🙂 Przejdźmy więc do rzeczy:
Ile powinien mówić dwulatek?
W drugim roku życia dziecka (czyli między 13 a 24 miesiącem życia) następuje intensywny i dostrzegalny dla otoczenia rozwój mowy. Do około 18 miesiąca życia dziecko wypowiada już wyrazy nazywające osoby, przedmioty, kilka najbliższych dziecku czynności. Wyrazy te nie brzmią jeszcze tak jak powinny (i to jest normalne). Są zbudowane z prostych sylab otwartych (np.: baba – babcia, mama, tata, dada – dziadziu, bubu – auto, amam – jedzenie, tutu – picie, bobo itd.). Tych wyrazów powinno być kilkanaście – kilka nazw osób, kilka przedmiotów, kilka czynności.
Kiedy dziecko dochodzi do wieku 24 miesięcy, pojawiają się u niego wypowiedzi zbudowane z dwóch wyrazów, czyli pierwsze zalążki zdania i rozwój gramatyki. To na przykład połączenia: „mama am, tata da, bobo śpi, Ola am, nie ma, mama cho, itp. . Dziecko mówiąc o sobie wypowiada się w 3 osobie liczby pojedynczej (Ola chce – ja chcę). Ile wyrazów powinno mieć w swoim słowniku dziecko dwuletnie? Około 200-250. Podkreślam, to nie muszą być jeszcze pięknie wypowiadane wyrazy. To mają być własne określenia dziecka na daną rzecz/osobę/czynność, konsekwentnie używane za każdym razem.
Na co zwrócić uwagę u dwulatka?
Skłonić do konsultacji logopedycznej powinno rodziców:
- Opóźnienie w rozwoju mowy (ściągę macie powyżej).
- Wkładanie języka między zęby podczas mówienia (to nie minie z czasem, a tylko utrwala się z wiekiem dziecka. U dwulatka nie jest za wcześnie by próbować oduczyć go tego, zanim wejdzie w trudny do pokonania nawyk).
- Problemy z nawiązaniem kontaktu wzrokowego i werbalnego z dzieckiem (dziecko nie jest chętne do rozmowy, nie lubi rozmawiać, unika spojrzeń w oczy).
- Oddychanie buzią, spanie z otwartymi ustami.
- Pokazywanie palcem zamiast mówienia.
Pamiętajcie, logopeda nie gryzie, a dokładnie sprawdzi cały rozwój Waszego Malucha (nie tylko mowę, której dotyczy artykuł, ale także małą i dużą motorykę, pamięć, analizę wzrokową i słuchową, sprawność manualną,budowę narządów artykulacyjnych, słuch fonemowy). Pełna, całościowa diagnoza to podstawa, nawet jeśli wolicie ćwiczyć sami w domu, musicie mieć plan działania. Ja wskazuję tu tylko sygnały, które powinny skłonić do dalszego działania.
Co robić, aby pobudzić rozwój mowy u dwulatka?
- Zabierz tablet, „zepsuj telewizor”, schowaj smartfona – będę to powtarzać jak mantrę. Dwulatek (oraz dzieci młodsze) nie jest gotowy (fizycznie i emocjonalnie) na odbiór bodźców pochodzących z wysokich technologii. Nie wierzcie, że tzw.: „bajki edukacyjne” nauczą dziecko mówić. To nieprawda! Do tej pory ukazało się już tyle badań na ten temat, że jest to potwierdzone na dziesiątą stronę. Dzieci uczą się mowy zmysłami – muszą dotknąć, powąchać, zobaczyć na własne oczy. Jeśli chcecie więcej na ten temat kliknijcie tutaj oraz tutaj. Widziałam w swoim gabinecie mnóstwo dzieci, kiedy po odstawieniu wysokich technologii, rodzice widzieli efekty już po tygodniu!
- Pozwól malować, bazgrać i brudzić – dzieci uwielbiają tworzyć wg własnych zasad. Nawet nie zdajecie sobie być może sprawy, jak zbawienny wpływ na mózgi naszych dzieci, ma rysowanie, malowanie i bazgranie gdzie popadnie. Oczywiście, dom musi to przetrwać. Ale spróbujcie w sklepie papierniczym kupić wielkie arkusze szarego papieru, ponaklejajcie je na podłodze i dajcie dziecku kredki, farbki. Będzie zachwycone, a jego rozwój mowy tylko na tym zyska!
- Rozmawiajcie – dzieci czerpią z nas wzór. To od nas, dorosłych uczą się mowy. Słuchają, obserwują. Staraj się jak najwięcej mówić do dziecka, opowiadać, nazywać świat, który Was otacza. Wybieraj ciekawe miejsca, podczas których dziecko będzie pełne pozytywnych emocji. Jeśli coś je bardzo zachwyci, zainteresuje, będzie odczuwało naturalną potrzebę powiedzenia o tym.
- Mów wolno, wyraźnie, starannie. Bardzo często rodzice odkrywają u siebie, że faktycznie mówią w domu szybko, niedbale. Śpieszą się. Postaraj się także nie zdrabniać mówiąc do dziecka!
- Zainwestuj w książeczki – oglądanie obrazków pobudzi wyobraźnię dziecka. Pokazuj, czytaj, tłumacz, śmiej się razem z dzieckiem. Prowokuj dziecko by naśladowało wydawane przez Ciebie (czy przez postaci z bajek) odgłosy.
- Postaw na zabawki edukacyjne – nie, nie na baterie! Niech nie będą to zabawki grające, świecące czy mówiące. Efekt będzie podobny jak w przypadku TV. To także stymulacja prawopółkulowa, która nie tylko „zafiksuje” dziecko na regularnie powtarzających się impulsach, ale dodatkowo „wyłączy” lewą półkulę (to ta od mówienia 😉 ). Zainwestujcie w fajne, drewniane lub plastikowe klocki. Wybierzcie plansze, w których elementy należy wkładać do pasujących otworów. Kupcie obrazki, które można łączyć w pary. Poszukajcie obrazków pociętych na 2 części i próbujcie złożyć je w całość. Na pole (lub na dwór 🙂 ) kupcie piłkę, łopatki i wiaderka do piaskownicy, pierwszy trzykołowy rowerek.
- Śpiewajcie, recytujcie wierszyki (oczywiście recytuje mama, a dziecko pod wpływem rytmicznej zwartej wypowiedzi być może będzie próbowało naśladować rytm lub intonację).
Bardzo ogólnie to tyle. Wierzę, że nie jest Wam obojętne czy Wasz Maluszek mówi czy nie. Bo on bardzo chce mówić, chce komunikować się, opowiadać o tym co czuje i zadawać pytania dotyczące świata, którego jeszcze nie zna. Nie czekajcie, nie zwlekajcie. Po co? Wy zaczekacie rok, może wtedy zacznie mówić, a co jeśli nie? A jeśli zacznie, dlaczego ma być „rok w plecy”? Trzymam za Was mocno kciuki drodzy Czytelnicy!
P.S. Brak mowy może być spowodowany jakąś trudniejszą do zdiagnozowania lub szybkiego wyeliminowania przyczyną. Dlatego też uważam i podkreślam raz jeszcze, że choćby jedna diagnostyczna wizyta u logopedy to w takiej sytuacji konieczność.
Czekam na Wasze komentarze i maile. Jeśli macie pytania lub obawy, nie bójcie się nimi podzielić 🙂