O wpływie małej motoryki na rozwój mowy dziecka

Zależność wszystkich układów i sfer organizmu ludzkiego fascynuje i zdumiewa. Kiedy widzisz problem, starasz się znaleźć przyczynę – chwytasz więc w dłonie cienki sznurek podejrzeń, ale już po kilku krokach, zamiast jednego, trzymasz w dłoniach dwa sznurki. Za moment jest ich pięć i ciągle odkrywasz kolejne powiązania. To nie jest łatwe, ale za to jakże ciekawe.

Dzisiejszy tekst mogę napisać właściwie dzięki jednej osobie – Wilderowi Penfieldowi. Bardzo chętnie złożyłabym mu podziękowania, gdyby nie fakt, że zdążył umrzeć 44 lata temu. Niech jednak ten tekst będzie formą podziękowań, bo bez wspomnianej osoby, ten tekst nie mógłby powstać.

Wszystko zaczęło się kilkadziesiąt lat temu, kiedy kanadyjski neurochirurg, którego nazwisko wspomniałam w akapicie wyżej, stworzył mapę połączeń pierwotnej kory ruchowej oraz pierwotnej kory somatosensorycznej z odpowiadającymi im częściami ciała ludzkiego. W wyniku tego powstał model homunkulusa (łac. człowieczka) „ruchowego” i „czuciowego”:

Homunculus czuciowy oraz ruchowy.
Źródło: https://www.yogamedica.pl/wp-content/uploads/2016/09/Homunculus.jpg

Wiem, nie jest zbyt piękny. Zwróć jednak uwagę na części jego ciała – zarówno pod względem czuciowym (sensory) jak i ruchowym (motor) zdecydowanie dominują: dłonie oraz narządy jamy ustnej. Przypadek? Nic z tych rzeczy. A teraz wróćmy do pana Penfielda. Każda grupa mięśniowa ma zaznaczony swój obszar na mapie kory ruchowej i czuciowej. Największe obszary zajmowane są przez ruchy rąk oraz ruchy mięśni narządów artykulacyjnych. A teraz zastanów się, który z obszarów naszego ciała jest w stanie wykonać najdrobniejsze i najbardziej precyzyjne ruchy? Oczywistym jest, że dłonie, ale także język i pozostałe narządy budujące tak zwany kompleks ustno – twarzowy.

Jak to wszystko działa? Okolice dłoni oraz narządów artykulacyjnych zajmują w korze mózgowej o wiele większe obszary, niż chociażby nogi czy brzuch. Zwróć też uwagę na jeszcze jedną rzecz – oba te obszary leżą blisko siebie:

Zdjęcie pochodzi z publikacji ” Rozwój mowy dziecka w świetle integracji sensomotorycznej” A. Regner, S. Masgutowa

Po co to piszę? Ta wiedza pozwala nam wyciągnąć kilka wniosków:

  1. Mowa i motoryka są ze sobą związane – udowodniłam Ci to powyżej. Po pierwsze, zarówno ruch narządów artykulacyjnych jak i ruchy dłoni, posiadają duże obszary reprezentacji w korze mózgowej. Po drugie – sąsiadują ze sobą.
  2. Angażując tak zwana małą motorykę (czyli precyzyjne ruchy dłoni), angażujemy struktury kory mózgowej, które leżą tuż obok jej obszarów, aktywujących się podczas ruchów artykulacyjnych. Działamy pośrednio na mowę.

Czy zatem można uznać, że mowa jako system złożonych ruchów artykulacyjnych, związana jest bezpośrednio z ruchem? Dowody na to stwierdzenie znajdziemy obserwując rozwój małego dziecka:

Kiedy zaczyna przewracać się z pleców na brzuch, rozpoczynają się pierwsze wokalizacje.

Kiedy unosi główkę i śledzi wzrokiem obiekty i osoby, zaczyna wypowiadać sylaby i nowe dźwięki – ma w końcu szersze pole widzenia, nowe doznania, krtań zaczyna się prostować.

A kiedy samodzielnie usiądzie, przyjmie wyprostowaną postawę, a jego krtań i narządy mowy spionizują się w pełni- pojawi się gaworzenie samonaśladowcze. Póżniej, kiedy zacznie chodzić, pojawią się pierwsze słowa.

 

 

Dochodzimy powoli do sedna – czy warto zatem stymulować mowę pośrednio, poprzez zabawy i aktywności angażujące małą motorykę? Tak, a nawet trzeba. 

 

Żeby udowodnić Ci jak bardzo będzie to korzystne dla mózgu malucha, przypomnij sobie jeszcze raz obrazek homunkulusa. Pamiętasz, jak dużo miejsca zajmują siatki nerwowe w korze czuciowej i ruchowej mózgu, będące  reprezentacjami dłoni? Wyobraź sobie teraz, że masz namalować obrazek farbami, używając do tego dłoni, a później stóp. Homunkulus miał wielkie dłonie, ale o wiele mniejsze stopy – to dlatego podczas malowania dłońmi, aktywujesz o wiele większe obszary kory mózgowej, niż gdybyś robiła to samo stopami (abstrahuję zupełnie o wielkiej roli stymulacji zakończeń nerwowych w stopach, to nieco osobny temat). Pomijam już fakt, że na pewno obrazek wykonywany dłońmi, będzie posiadał o wiele bardziej precyzyjne kreski od wykonywanego stopami.

Mój portret rysowany przez moją Córkę

 

Sprawa wydaje się być przesądzona – chcesz by łatwo mówiło? Pozwól działać rączkom! (od razu uprzedzam – to nie jest jedyny warunek by mowa rozwijała się normatywnie, po prostu ten aspekt poruszamy w dzisiejszym tekście)

Jako logopeda, przyjmujący każdego tygodnia dziesiątki małych Pacjentów na terapie i konsultacje logopedyczne ,obserwuję często, że wielokrotnie to my – dorośli, mamy większe opory przed zabawami plastycznymi, niż dzieci.

Pani nie lubi, dywany nie lubią, ale wszystkim nam zależy, by wspomagać rozwój dziecka na tyle, na ile możemy. Chyba, że nam nie zależy, albo uznamy, że pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Tak też było ze mną – zanim zostałam mamą, zdarzało mi się polerować kran w łazience dwa razy dziennie. pierwszy rysunek na ścianie odchorowałam, a dywan czyściłam szmatką niemal nieustannie, jeśli dopatrzyłam się plamki. Musiałam jednak wypracować pewne kompromisy – przeznaczyłam jedną ścianę w domu na rysunki dziewczyn (tak, wiem, że to szalone, ale pokój ten jest „mało reprezentacyjny”, a umowa działa do dziś i nigdzie więcej nie pojawiła się nawet kreska). Kiedy wyciągamy plastelinę, zwijam dywan. Kiedy malujemy farbami, zakładam ubrania, których nie żal będzie mi wyrzucić. I nie, nie byłam fanką takich zabaw. Ale mam świadomość, jak korzystnie wpływają one na rozwój moich dzieci.

Kiedy opowiedziałam o tym na moim INSTAGRAMIE, pisałyście bardzo podobne historie – wypracowanie kompromisu. Pisałyście, że do „brudnych” zabaw dziecięcych, wyciągacie ogromny arkusz ceraty, albo organizujecie takie zabawy w suchej…wannie! Zostawiam ten temat Tobie. Przemyśl, czy jesteś w stanie wypracować kompromisy, zorganizować przestrzeń i odpuścić na chwilę.

 

Ten temat jest rzeką – zostawiam Ci więc miejsce poniżej na pozostawienie komentarza – może chcesz rozwinąć któryś wątek? Może coś budzi Twoją ciekawość? Daj znać, że jesteś i że czytasz – to dla mnie najlepsze, co mogę dostać na koniec artykułu 🙂

 

 

Bibliografia:

Regner A., Masgutowa S., Rozwój mowy dziecka w świetle integracji sensomotorycznej. 

Cieszyńska J., Metoda Krakowska wobec zaburzeń rozwoju dzieci. 

Zyss T., Neurobiologiczne podłoże procesu mówienia – rola somatosensorycznej kontroli zakrętów zaśrodkowych

Scroll to Top