Jeszcze dwa miesiące temu nie przyszłoby mi do głowy, że będę musiała zamknąć za sobą drzwi gabinetu, pożegnać się z moimi pacjentami na nieznaną długość czasu i zostać w domu.
Tobie też nie przyszłoby do głowy, że nagle – z tygodnia na tydzień, zostaniecie bez opieki logopedy. Nie przyszłoby nam, a jednak – jest.
Obecna sytuacja uniemożliwiła pracę tysiącom logopedów w Polsce. Nasza specyficzna praca, która bazuje na bliskim kontakcie z drugim człowiekiem, pracy w niewielkiej odległości, często w obrębie jamy ustnej i całego obszaru ciała, stała się nagle niemożliwą do wykonywania. Kiedy zamknęłam ostatni raz drzwi gabinetu, myślałam, że zamykam je na dwa tygodnie. Po dwóch tygodniach wiedziałam już, że potrwa to na pewno dłużej.
Nie tylko ja zostałam bez swojej pracy – Wy zostaliście bez swojej logopedy. Pomimo, że ćwiczymy już długo, oboje wiemy, że z obcym człowiekiem dziecko lepiej ćwiczy i motywuje się do pracy niż z mamą. Pomimo, że znacie te ćwiczenia, o wiele lepiej gdy ktoś je wykona przy Was i pokaże. Pomimo, że wiesz na czym polega wada wymowy Twojego dziecka, masz wrażenie, że nie zawsze odróżnisz zniekształcony dźwięk… I tak dalej, i tak dalej…
Miałam dwa wyjścia – nie robić nic, albo zrobić wszystko, by móc robić cokolwiek. Jeśli trochę mnie znasz, wiesz, że nie dla mnie siedzenie w miejscu – zaczęłam więc działać. Nie zdecydowałam się na prowadzenie terapii online u małych dzieci – z powodzeniem jednak odkryłam, że z dziećmi starszymi (powiedzmy, 5+), które dobrze znam, udaje nam się stworzyć efektywne zajęcia.
Ponieważ mogę pracować wieczorami, kiedy moje dzieci wpadają w ramiona pracującego Taty, postanowiłam wykorzystać własną wiedzę, umiejętności i wolne, wieczorne godziny na płatne konsultacje dla… rodziców! Tak, dobrze czytasz. Nie prowadzę diagnozy online, nie prowadzę terapii dzieci, których nie znam „na żywo”. Mogę jednak pomóc Tobie w Waszym problemie, na tyle, na ile jest to możliwe online.
Od kilkunastu dni więc umawiam Rodziców na 30 – minutowe sesje konsultacyjne, podczas których wisimy oboje na telefonie i omawiamy czego absolutnie nie robić, a co wprowadzić. Pół godziny to kropla w morzu, żeby więc mieć więcej czasu, proszę aby informacje, niepokojące spostrzeżenia, nagrania wymowy, zdjęcia przesłać przed konsultacją – zawsze za pełną zgodą rodziców. Wieczór mija niespostrzeżenie, a mnie zastaje ciemna noc i… euforia. Znów mogę robić to, co kocham. Znów mam namiastkę swojej pracy, pomimo, że z telefonem czy laptopem w dłoni.
Rozłączamy się, ale ja jeszcze często przesyłam Wam ćwiczenia. Dopisuję spostrzeżenia. Czekam na informację zwrotną, czy moje podpowiedzi działają. Jesteśmy w kontakcie i czasami mam wrażenie, że to jest w tym najcenniejsze.
Nie wiem jak wyglądasz, ale w słuchawce telefonu słyszę Twój strach, bo za mało mówi. Słyszę zmęczenie, bo dotychczasowe ćwiczenia nic nie dały. Słyszę panikę, bo sama siebie określiłaś jako „największą panikarę” , słyszę żal, bo dlaczego to spotkało właśnie Twoje dziecko…
Na koniec zawsze powtarzam – konsultacja online nie jest diagnozą ani jej nie zastąpi. Nie każdy problem też kwalifikuje się na taką formę pomocy, dlatego zawsze oceniam to wcześniej. Jeśli jednak mogę pomóc, robię to z przyjemnością. Bo nie wiem kiedy będziecie mogli udać się na diagnozę logopedyczną na żywo, a czas nie stoi w miejscu – wychodzę z założenia, że lepiej zrobić mniej, cokolwiek, niż nic.
Jeśli Twoje dziecko ma problemy dotyczące rozwoju mowy, komunikacji i języka – napisz. Jeśli tylko będę mogła pomóc, chętnie to zrobię.