Jak długo trwa terapia logopedyczna?

Gdzieś pomiędzy wypowiedzeniem ostatniego słowa wniosków po dokonanej diagnozie, a próbą rozpoczęcia kolejnego – dotyczącego planu terapii logopedycznej, spada ono. Dotąd zawieszone, niewidoczne, niedopuszczone do głosu. Tłumione, poskramiane, karcone we wnętrzu za próbę wydarcia się z ust – pytanie dotyczące czasu trwania terapii logopedycznej. Padło – uff. Możemy przejść dalej. 

Jak długo będziemy musieli do pani przychodzić?

Miłe początki – myślę, ale w duchu uśmiecham się do siebie, bo przecież wiem, że oni jeszcze nie zdają sobie sprawy jak przyjemne to będą zajęcia. W pracy z drugim człowiek cenię sobie szczerość więc nabieram powietrza (przeponowo oczywiście!) i zaczynam swój wywód zamknięty w dwóch słowach:

NIE WIEM

Bo przecież nie mam zielonego pojęcia.

Bo gdyby to było takie łatwe, powiedziałabym od razu.

Bo gdybym mogła kończyć terapie za dotknięciem różdżki, to nawet nie musielibyście fatygować się na piętro kamienicy – stałabym z tą różdżką już w progu, tuż przy chodniku.

Dobrze – koniec żartów. Pora poważnie spojrzeć na dzisiejsze pytanie i spróbować odpowiedzieć na nie jak najdokładniej.

Zatem – drodzy Państwo – czynników mających wpływ na długość procesu terapeutycznego możemy znaleźć co najmniej kilka:

  1. RODZAJ ZABURZENIA – u jednego pacjenta mamy mniej pracy (np.: tylko lekka korekta wymowy głosek przedniojęzykowo – zębowych), a u innego nie wiemy od czego zacząć – terapia karmienia, pozycjonowanie, terapia manualna, stymulacja lewej półkuli, wymieniać można długo. Będę zakładać krótszy czas terapii osoby z rotacyzmem niż z pacjentem po operacji rozszczepu wargi i/lub podniebienia.
  2. WIEK PACJENTA – mówi się, że dzieci szybciej się uczą, ich mózgi są bardziej plastyczne, a osoby dorosłe z wadą wymowy są już na nią skazane. O ile pierwsza część zdania jest prawdą, o tyle druga już się z nią mija. Owszem, dzieci mają bardziej plastyczne mózgi, ale to właśnie dorośli lepiej wypadają w testach porównujących te dwie grupy wiekowe w terapii wad wymowy. Osoba dorosła szybciej i łatwiej analizuje swój problem i współpracuje z logopedą. W końcu jej wizyta jest w pełni przemyślana i dobrowolna.
  3. CZĘSTOTLIWOŚĆ SPOTKAŃ – czym jest godzina w tygodniu z logopedą? Niczym, chciałoby się powiedzieć, ale nie można. Na pewno nie jest antidotum, załatwieniem problemu i rozwiązaniem. Jest zaledwie i co najwyżej światełkiem w tunelu, wskazówką do codziennej pracy w domu. Sprawdzeniem dotychczasowych efektów, ewentualną korektą błędów i opracowaniem kolejnych zaleceń. Wiem, że ciężko to czytać rodzicom, ale taka jest brutalna prawda.
  4. WSPÓŁPRACA – bywa tak, że logopeda staje na rzęsach, a dziecko nie wejdzie w relację z nim. Z niczyjej winy. I wówczas lepiej zmienić logopedę. Czasami jednak jest tak, że to rodzic nie chce podjąć współpracy – z braku czasu, sił, ochoty, zaangażowania. I wtedy to ja odpuszczam. Jeśli nie widzę pracy w domu i treningu według moich wskazówek, kończę współpracę. Nie chcę usłyszeć za pół roku, że moja terapia nie przyniosła efektów. A ja wiem dlaczego tak się stanie.
  5. WSPARCIE RODZINY – bo cóż z tego, że mama i tata wyeliminują wszystkie bodźce prawopółkulowe według zaleceń logopedy. Babcia tak kocha wnusia, że wykupiłaby dla niego cały sklep z telewizorami, bo on tak lubi! I ja naprawdę wierzę w miłość babci, nawet ją rozumiem i złego słowa nie powiem. Ale ja też chcę dobrze dla jej wnusia – bo czy nie będzie szczęśliwa kiedy on, zamiast wskazywać palcem, powie jej czego mu właśnie potrzeba? I wtedy już nawet na ten telewizor (czasami) nie będę kręcić nosem.
  6. ODPORNOŚĆ DZIECKA – to wcale nie żart. Jeśli dziecko choruje bardzo często – często odwołujecie wizyty. Z kilku nieodbytych spotkań nagle robi się miesiąc. Pandemia pokazała nam, że możemy konsultować online, ale wszyscy wiemy, że to tylko półśrodki i nie zawsze się sprawdzają.
  7. DETERMINACJA – rodzic, który wie po co trafił na terapię i co ma osiągnąć, pracuje i współpracuje. To jasny cel i dążenie do niego wszelkimi możliwymi sposobami może znacząco wpłynąć na czas trwania terapii.
  8. SPECJALISTA – piszę tylko o rodzicach, a przecież to od poziomu naszej wiedzy i umiejętności, a także zawodowej intuicji budowanej na tej kanwie, zależeć będzie to, w jakim stopniu będziemy potrafili pomóc. Jeśli nie wiesz jak pomóc, nie udawaj. Powiedz szczerze. To o wiele cenniejsze, niż brnięcie dalej po omacku.

Na koniec przestroga dla młodych logopedów – uważajcie z argumentami w przekonywaniu dzieci do ćwiczeń. Kiedy mnie zdarza się mówić „proszę, zróbmy jeszcze to jedno ćwiczenie i koniec”, „no dobra, jak go nie zrobimy, to chyba będziemy tu siedzieć do nocy”, zza pleców często słyszę głos mamy: „proszę tak nie mówić, bo nie będzie ćwiczył – on uwielbia tu przychodzić”.


Teoria samospełniającej się przepowiedni ma swój udział w procesie terapeutycznym. Ja daję całe serce, wiedzę i umiejętności.

Wierzę, że nam się uda. Musisz poczuć to samo.

Scroll to Top