10 faktów o mnie, o których nie macie pojęcia

Mój blog działa już trzy lata. To dużo i nie dużo. Przyznaję – na początku miała być to tylko domena, będąca moją reklamą w sieci. Później zaczęłam publikować swoje grafiki, coś tam pisać i tak się to zaczęło. Znamy się więc już całkiem długo, ale nadal mało o mnie wiecie. Dzisiejszym tekstem postanowiłam to zmienić.

1 . DO CZASU MATURY, NIGDY NIE MYŚLAŁAM, ŻE ZOSTANĘ LOGOPEDĄ

Zawsze chciałam być prawnikiem. Najbardziej jednak przerażał mnie ogrom nauki (historia nigdy nie była moim „konikiem”), a i teksty wszystkich „bez aplikacji nic Ci po tym, a dostać się na aplikację to cud” też mnie zniechęciły. Z dzisiejszej perspektywy myślę, że musiało nie być to prawdziwe pragnienie, bo byłabym tym prawnikiem. Szczerze mówiąc najbardziej podobała mi się wizja chodzenia do pracy w 10-cio centymetrowych szpilkach i garsonkach. Ten wątek zakończył się szczęśliwie, bo odkryłam coś takiego jak logopedia i jestem najszczęśliwsza w tym, co robię. A jeśli spotkacie pędzącą przez Bochnię dziewczynę z wielką torebką, w której trzyma od pudełka zielonej herbaty do pracy, przez kolorowe spinacze do papieru, na słomkach do napojów kończąc i będzie ona miała na nogach niebotycznie wysokie szpilki, to tak – to będę ja.

 

2. PRAWIE 10 LAT TRENOWAŁAM PŁYWANIE

Sportsmenka ze mnie żadna, ale pływam jak ryba. Swoją drogą, męża szukałam chyba po nazwisku. Prawie 10 lat pływania 3 razy w tygodniu minimum, nauczyło mnie dyscypliny i konsekwencji. Dziś nie straszne mi morze, ocean, ani głęboka woda. Płynę, ale zawsze mam z tyłu głowy lęk. Bo przez to, że znam się na tym trochę, wiem, co potrafi woda. Także – bez szaleństw drodzy państwo, bez szaleństw.

 

3. 12 LAT CHOROWAŁAM NA ŁYSIENIE PLACKOWATE

To chyba pierwsze moje publiczne wyznanie na ten temat. Serio. Do tej pory wiedziało o tym wąskie grono osób. Przeszłam wiele stadiów tej choroby, łącznie z epizodem, kiedy łysych miejsc było więcej niż włosów. Do dziś pamiętam, kiedy zamknęłam się w łazience i maszynką do golenia taty zgoliłam to, co zostało mi jeszcze na głowie. Tak, wiem co to znaczy chodzić w peruce po 30-sto stopniowym upale. Wiem jak ciężko udawać napotkanym osobom, że „znowu zmieniłam kolor włosów”. Znam te ciekawskie spojrzenia i patrzenie we włosy zamiast w oczy podczas rozmowy. Pamiętam przepraszające spojrzenia lekarzy i rozkładane bezradnie ręce. Bo lekarstwa nie ma. A jednak wyzdrowiałam. Jak? Urodziłam dzieci. To jeden z najcięższych epizodów mojego życia.

Nareszcie własne.

 

4. ZDAŁAM PRAWO JAZDY ZA PIERWSZYM RAZEM

Choć wiele osób mówiło, że to nierealne, a jednak. Należę do tych kobiet, które swój samochód traktują prawie jak członka rodziny – polerują, pucują, całują na dobranoc. Z tym ostatnim przesadziłam, ale odkąd mam nowy samochód, uwielbiam go tak, że czasami aż mnie korci, żeby jednak dać mu tego całusa na dobranoc. Uwielbiam prowadzić.

 

5. PANICZNIE BOJĘ SIĘ WĘŻY

Wiem, że mało kto się ich pewnie nie boi. Ja jednak nie potrafię nawet dotknąć plastikowej zabawki w jego kształcie, szybko przełączam kanał w telewizorze jeśli zobaczę coś takiego na ekranie. Widok tego gada całkowicie mnie paraliżuje.

 

6. NIE UŻYWAM CUKRU

Nie, żebym nie jadła nic słodkiego. Nie powinnam, ale zdarza mi się niestety. Kiedyś gdzieś Wam już opowiadałam, że za dobre lody załatwicie u mnie wszystko. To oczywiście żart, ale fakt pozostaje faktem. Cukru w mojej kuchni nie znajdziecie (jest za to miód prosto z pasieki). Nie daję dzieciom NADAL słodyczy i szlak mnie trafia dosłownie, kiedy ciągle słyszę, jaką krzywdę im tym wyrządzam. Wiem, że kiedyś spróbują ich na pewno, ale po co już? Jedzą słodkie daktyle, świeże owoce i rosną jak na drożdżach.

 

7. DAJĘ DZIECIOM SMOCZKA DO SNU

To mój największy zawodowy kompleks. Ale każdego, kto mnie skrytykuje teraz, zostawię z moimi dziewczynami, kiedy idą spać bez smoczka. Pojedynczy wrzask może jeszcze bym zniosła. Podwójnego nie umiem. Pociesza mnie fakt, że mają go w buzi kilka minut dopóki nie zasną, po czym szybko im je wyciągamy i domykamy buzię jeśli jest otwarta (pilnuję przez to prawidłowej pozycji spoczynkowej języka). Ale tak, mam z tym kłopot jako logopeda. Jako matka – nie.

 

8. WOLĘ SPRZĄTAĆ NIŻ GOTOWAĆ

Nic mi tak nie poprawia humoru jak wypucowane wnętrze. Bardzo nie lubię mieć wielu rzeczy na wierzchu – chodzę za wszystkimi i wszystko chowam. Z tego też powodu nie jeden raz „dostaję po uszach”, bo zwykle chowam wszystko jak leci, nawet to, co ważne. Powiem Wam, że nawet przy dwójce dzieci jest u nas w miarę porządek. Gotowanie idzie mi jako tako, ale nie jest to moja pasja. Owszem, mam dzień, że upichcę coś naprawdę extra i da się zjeść. Ale – generalnie wolę sprzątać.

 

9. WSZYSTKIE GRAFIKI RYSUJĘ RĘCZNIE

Bardzo często dostaję pytania o to, w jakim programie tworzę grafiki. Zupełnie szczerze powiem, że choćbym i chciała, to nie znam się kompletnie na tych programach. Wszystko tworzę ręcznie – cienkopis, kartka papieru, skaner. Tyle. Ale przy dwójce dzieci – aż tyle.

 

10. JESTEM ABSOLUTNĄ GREKOMANIACZKĄ

Uwielbiam podróże i zawsze cieszę się, na każde miejsce, do którego jadę, ale… zawsze porównuję je z Grecją 🙂 Grecja specyficznie pachnie, smakuje. Być może część z Was mnie zrozumie, bo podobno jest więcej takich jak ja. Byłam już w bardzo wielu miejscach w Grecji, ale ciągle moja lista miejsc, które musimy odwiedzić tam jest bardzo długa.


No dobrze – poznaliście mnie trochę, ale teraz ja chcę poznać Was 🙂 Uwielbiam dostawać od Was wiadomości, ale nie zawsze mam czas, żeby na bieżąco odpisywać. Dlatego zmieńmy dla odmiany miejsce konwersacji. Czekam na Wasze komentarze.

Pamiętajcie, że czekam na Was na INSTAGRAMIE oraz FACEBOOKU 🙂

 

Scroll to Top